Bitwa pod Kątami 1807 r.

Kartka ze starego kalendarza-bitwa pod Kątami 1807

Dlaczego warto cofać się myślą do wydarzeń z przed ponad 200 lat? Na pierwszy rzut oka nie jest to przecież epizod z naszej, polskiej historii. Są tu jednak dwa elementy mające dla nas znaczenie. Pierwszy to lokalna historia i drugi,co prawda pośredni, udział w tym odległym wydarzeniu polskich ułanów – lansjerów nadwiślańskich idących z Włoch do kraju. Sam opis bitwy, czy jak ją nazywają niektórzy historycy- potyczki, jest w większości opracowań epoki wojen napoleońskich, a zwłaszcza kampanii francusko – pruskiej z lat 1806-1807 albo pomijany, albo wymieniany tylko jako swego rodzaju fakt historyczny. Również lokalni historiografowie w swoich przedwojennych opracowaniach kąckiej kroniki wydarzeń odnotowują tylko, że było tu takie wydarzenie i nie wskazują zwycięzcy.
Aby ocena tego wydarzenia i jego późniejszego znaczenia dla historii Śląska czy Prus była bardziej zrozumiała, zdałoby się choćby pobieżnie naszkicować sytuację polityczną Europy w tym okresie.

Kraje Rzeszy Niemieckiej w 1807 r.

Z końcem XVII wieku zaczęły się w świecie burżuazyjnym procesy rewolucyjne zapoczątkowane buntem w kolonii brytyjskiej w Ameryce Północnej i powstaniem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Deklaracja Niepodległości i Konstytucja amerykańska były wzorem dla Rewolucji Francuskiej w 1789 r. Francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela oraz hasło Wolność Równość, Braterstwo to idee, które szybko rozpowszechniały się wśród pozostałych krajów europejskich. Wydarzenia we Francji były powodem zaciekłych sporów i dyskusji politycznych. Przez sąsiednie kraje przetaczała się fala dyskusji i polemik. Nowe spojrzenie na rolę państwa, władzę i społeczeństwo padły na szczególnie podatny grunt, jakim była ówczesna Rzesza- związek państw, miast, księstw, dóbr biskupich i rycerskich. Główną rolę odgrywały tu dwa największe rywalizujące ze sobą państwa: Austria (dysponująca armią w liczbie 200 tysięcy) i Prusy ( 200 tys. ludzi pod bronią)1. Młoda Republika Francuska, od swojego powstania w 1791 roku, kiedy to Zgromadzenie Narodowe uchwaliło nową Konstytucję, miała przeciw sobie zaniepokojone dwory sąsiednich państw. Zawierano różne koalicje i sojusze, a w próbach przywrócenia starego porządku w Europie brała udział Austria, z początku też Prusy, potem Anglia, Rosja, Turcja, Neapol, a nawet Szwecja. Początkowo walki prowadzono ze zmiennym szczęściem, jednak stopniowo Francja zdobywała przewagę, aż do decydującej bitwy pod Austerlitz w 1805r. zwanej też bitwą trzech cesarzy, w której Napoleon rozgromił połączone armie rosyjską i austriacką2. W lipcu 1806 r., wobec zagrożenia kolejnym sojuszem antyfrancuskim, Napoleon tworzy tzw. Związek Reński. W jego skład wchodzi 16 państw niemieckich, w tym tak duże jak: Bawaria, Badenia i Wirtembergia. Związek wprowadził jako obowiązujący francuski system administracyjny i Kodeks Napoleona. Wystawił też 63-tysięczną armię podlegającą Napoleonowi3. Wywołało to zaniepokojenie Prus, które od pewnego czasu zachowywały neutralność, a wojnę w Europie usiłowały wykorzystać dla dalszego wzmocnienia swego państwa (otrzymały księstwo Hanoweru). Sytuacja polityczna szybko się jednak zmieniała. Wobec zagrożenia Związkiem i groźby odebrania księstwa Hanoweru, król Pruski, Fryderyk Wilhelm III ufny w siłę swej armii (235 tys.) i poparcie cara Aleksandra wystosował do Napoleona we wrześniu 1806 ultimatum. Było to posunięcie fatalne w skutkach. W odpowiedzi na nie Napoleon dnia 08.10 wkracza do Prus. Cztery dni później, przegrane dwie wielkie bitwy: pod Jeną i Auerstaedt przypieczętowały los pruskiej armii. Po kolei kapitulowały twierdze i miasta tak, że już w dziewięć dni po wkroczeniu do Prus, Napoleon był entuzjastycznie witany przez mieszkańców Berlina4. Królowa pruska Luiza powie potem: „Zasnęliśmy na wawrzynach Fryderyka Wielkiego”, a król tak szybko uciekał do Prus Wschodnich pod skrzydła rosyjskiego sojusznika, że w pośpiechu zostawił rządowy skarbiec, i tylko dzięki przytomności swojego ministra stanu, który z własnej inicjatywy wywiózł go do Królewca, nie wpadł on we francuskie ręce. Rozkład struktur państwowych był zatrważający. W armii szerzył się defetyzm i nastroje paniki. Prusacy poddawali, często bez jednego wystrzału twierdze, które były dobrze uzbrojone i z pełnymi obsadami5. Przyczyna porażki tkwiła przede wszystkim w sposobie sprawowania władzy przez Fryderyka Wilhelma III, w braku reform zarówno armii, jak i w państwie. Być może, gdyby król wprowadził choćby częściowe reformy tak, jak zrobiła to wcześniej Austria, nie doszłoby do tak wielkiej i spektakularnej klęski. Prusacy mieli dość dotychczasowych rządów króla, wojska, junkrów i dworskiej kamaryli. Olbrzymie nadzieje, a często wręcz entuzjazm, z jakim witano Napoleona, wiązano z nowym sposobem sprawowania władzy i reformami. Jednak im bardziej wojska francuskie posuwały się na wschód, tym częściej resztki pruskiej armii stacjonujące w twierdzach stawiały opór. Wiosną 1807 roku broniły się jeszcze twierdze między innymi w Kołobrzegu, Koźlu, Kłodzku, Srebrnej Górze czy Nysie6. Stacjonujące tam oddziały kontynuowały zbrojny opór, podejmując walkę często dość daleko od swoich twierdz.

Tak też było w przypadku bitwy pod Kątami 14.05.1807 roku.

W początkach maja głównodowodzący wojsk pruskich na Śląsku, hrabia von Gotzen otrzymał wiadomość, że twierdzę wrocławską zamierzają opuścić znaczne siły francuskie. W garnizonie pozostać miał tylko batalion saski. Ponadto z Wrocławia wyruszyć miały wkrótce znaczne transporty broni, żywności, pieniędzy dla wojsk francuskich toczących walki o Gdańsk i Kołobrzeg.
Gotzen podjął śmiałą decyzję, by uderzyć na Wrocław, zawłaszczyć, co się da, stamtąd zaś, niszcząc po drodze oddziały francuskie, ruszyć na odsiecz twierdzy w Koźlu lub Nysie, zależnie od okoliczności. W najgłębszej tajemnicy wyruszył więc nocą 11.05 ze Srebrnej Góry pod dowództwem majora von Losthina i von Roggendorfa oddział złożony z kompanii Rekowskiego Stengela, Blachy, Freiburga, Frankenberga, Sella, Klausewitza i Ingelheima. Każda kompania liczyła przeważnie 170 osób. Szwadron Stößela liczył 110 osób, Kleista 75 i 55 ułanów.
Szli okrężną drogą na Jugów, Sokolec, Głuszycę, by dopiero koło Świebodzic przerwać się w kierunku Kątów Wrocławskich luką między Strzegomiem a Świdnicą7. Francuzi dowiedzieli się jednak o tej wyprawie i gen. Lefebvre pociągnął z oddziałami Bawarczyków i Saksończyków za Prusakami. Korpus pruski znalazł się w Kątach 13 maja po południu i miał zamiar nazajutrz wcześnie rano znów wyruszyć. Jednak już wieczorem Francuzi byli w Kilianowie i sąsiednich wioskach. Na odprawie postanowili, że w nocy napadną znienacka na Prusaków, podpalając miasto. Ostatecznie, idąc za radą bawarskiego dowódcy Waldkircha, zmieniono godzinę natarcia na 4 rano. Gdy nad ranem Prusacy szykowali się do wymarszu, Francuzi wtargnęli przez Bramę Świdnicką do miasta, zajęli kościół i ul. Świdnicką. Pruskie kompanie -Stengela, Blachy, Ingelheima i szwadron Stößela stanęły w szyku do walki w Rynku, osłaniając wycofujące się z miasta pozostałe oddziały, które zaczęły się ustawiać za Bystrzycą, na porośniętych krzakami pagórkach po prawej stronie doliny. Francuzi zaś w sile oddziału kawalerii Bawarczyków i kompanii Waldkircha ominęli Prusaków szykujących się do walki i wtargnęli do miasta od południa (w tej okolicy dziś znajduje się budynek Straży Pożarnej). Przepędzili szwadron Stößela z Rynku, pojmali większą część kompanii Stengela, której resztki przez pewien czas jeszcze się broniły. Z tej kompani uratował się tylko podporucznik Wolfsburg z kilkoma strzelcami, ponieważ dobrze się ukrył i potem wrócił do korpusu, płynąc rzeką. Oddziały francuskie dosyć szybko dotarły do Bramy Wrocławskiej, jednak trzymająca tu posterunek kompania Ingelheima zatrzymała chwilowo francuskie natarcie. W tej sytuacji, kiedy miasteczko było już całe we francuskich rękach, major Losthin zarządził odwrót jednostek pruskich i utworzenie linii obrony od Sośnicy w kierunku wzgórza (dzisiaj jest tam cegielnia), potem stroną południową (obok miejsca gdzie dzisiaj stoi mauzoleum G.L. Blüchera) do młyna nad Czarną Wodą ( Vierräde – Mühle8). Wydał rozkaz przekroczenia Bystrzycy i wysadzenia mostów uprzednio obsadzonych przez kompanię podporucznika Blachy. Jego żołnierze ubrani w zwykłe chłopskie odzienie, mając za całe uzbrojenie tylko piki, bali się, że Francuzi nie potraktują ich jak żołnierzy szybko wycofali się na południe w stronę młyna.

PIERWSZY ETAP BITWY POD KĄTAMI mapki pochodzą z ” Chronik von Canth” – Gefecht bei Canth 14. Mai 1807 – „Kronika miasta Kąty” z końca XIX w.

W ten sposób po kilku godzinach walki Prusacy zostali zepchnięci na prawą stronę Bystrzycy, a tylko nieliczni bronili się jeszcze w obecnym parku miejskim. Francuski generał Lefebvre, po krótkiej przerwie i przegrupowaniu swoich jednostek, wyruszył w stronę Prusaków. Tu jednak spotkało go duże zaskoczenie, bo ci zdążyli nie tylko dobrze się ulokować, ale i zamaskować. Ledwo Bawarczycy przekroczyli mosty, dostali się pod celny ogień pruskiej artylerii i piechoty. Idący za nimi Saksończycy również próbowali atakować, ale na nich uderzył od strony młyna major von Roggendorf z kompanią Rekowskiego i Frankenberga9. Początkowo atak pruskiej kawalerii został odparty, ale piechota mimo kilku pierwszych ustępstw, biła się coraz lepiej. Jednocześnie kompania Klausewitza, podchodząc z boku, odcięła Francuzom drogę odwrotu, zajmując mosty. Zwycięskie przed chwilą zastępy w popłochu tłoczyły się na moście lub, skacząc do rzeki Bystrzycy, uchodziły w rozsypce. W ataku na bagnety Prusacy zepchnęli pozostałych Bawarczyków i Saksończyków na tzw. „łąki świdnickie” – podmokły teren (dzisiaj łąki wzdłuż Bystrzycy od mostu do autostrady)10.

DRUGI ETAP BITWY i KIERUNEK UCIECZKI BAWARCZYKÓW

Ci, którzy się wcześniej nie poddali, ratowali się wpław przez Bystrzycę, w tym głównodowodzący gen. Lefebvre. Bitwa była przegrana. Porażka jednak nie zabiła w nim energii. Kipiał żądzą zemsty za haniebną przegraną. Zebrał z miasta resztki swoich żołnierzy i z małą garstką konnych wyruszył w drogę powrotną do Świdnicy, klnąc ile wlezie na swoich podkomendnych: ,,ces sacres des Saxons”. Z oddziału liczącego ok. 1400 ludzi i 200 koni zginęło 4 oficerów i 220 żołnierzy, a do niewoli poszło 422 żołnierzy ( 152 Bawarczyków i 270 Saksończyków) w tym 16 oficerów. Lefebvre stracił bawarską chorągiew pułkową, dwa działa sześciofuntowe, wozy amunicyjne i 600 karabinów. Reszta kompani się rozproszyła. Straty Prusaków też nie były małe. Z ich oddziału liczącego ok. 1500 ludzi i 240 koni zginęło ok. 460 żołnierzy, podoficerów i kawalerzystów. Zostało im też tylko ok. 160 koni.

Odwrót

Przy takich stratach, major von Losthin zdecydował się nie kontynuować już marszu na Wrocław, zwłaszcza iż otrzymał informację że garnizon wrocławski nie jest tak słaby, jak wcześniej sądził. Tym bardziej, że z Wrocławia wyruszył z naprędce zebranym oddziałem w kierunku Kątów11francuski gubernator generalny Śląska gen. Dumny. Gdy jego przednie straże wymieniły pierwsze strzały z kawalerią pruską, von Losthin ruszył w południe 14.05 w drogę powrotną, załadowawszy na zarekwirowane wozy wojsko, jeńców i trofea. Nie sądził, że rozbity przeciwnik i ten mały oddział huzarów z Wrocławia zdoła mu przeszkodzić w bezpiecznym dotarciu do gór sudeckich, pod osłonę twierdz obsadzonych przez Prusaków. Bardziej zaniepokoiła go wiadomość o oddziale polskich lansjerów w Strzegomiu, do którego dotarł około północy, dając z marszu rozkaz do ataku. Ale Polaków już tam nie było.

Bitwa pod Strugą (niem. Adelsbach)

Grenadierzy z batalionu von Losthina w 1807 r

Tymczasem również gen. Lefebvre dowiedział się, że w Strzegomiu stanął na nocleg oddział 240 lansjerów polskich. Szli oni spod Neapolu do Wrocławia, gdzie dekretem cesarskim polski pułk Legii Nadwiślańskiej miał zostać przeorganizowany i uzupełniony. Francuz szybko zebrał Polaków pod swoją komendę i zawrócił z nimi do Świdnicy, by pozbierać wszystkie siły, jakie mógł ściągnąć pod swoją komendę. Wyruszył stąd wczesnym rankiem, a do polskich ułanów dołączył szwadron jazdy, kompanię grenadierską i fizylierską pierwszego bawarskiego pułku piechoty oraz trzy działa. Z tymi siłami gen. Lefebvre ruszył w kierunku Świebodzic, za nim podążył płk Waldkirch z resztą pozbieranego z rozsypki pierwszego pułku i z setką dosłanych przez księcia Hieronima Francuzów. W pobliżu Szczawna patrol ułanów dostrzegł ze wzgórza ciągnącą w dali kolumnę pruską na drodze z Dobromierza do Strugi. Major von Losthin już wiedział, że nie zdąży uciec po osłonę zbawczych gór, gdzie jego strzelcy daliby sobie radę z nacierającą jazdą. Doszło tu do drugiej bitwy tych samych dowódców zwanej bitwą pod Strugą koło Szczawna Zdroju. Wymiana ognia artylerii, atak piechoty, szarża polskich ułanów i kawalerii bawarskiej szybko skończyły się kompletnym rozgromieniem Prusaków. Major von Losthin z 13 oficerami i 300 żołnierzami dostał się do niewoli, zdobyto 3 działa i 1200 karabinów, tabory, a także odbito większą część jeńców wziętych w bitwie pod Kątami. Generał Lefebvre pomścił swą porażkę i wydarł Prusakom owoce jedynego w tej kampanii zwycięstwa. Po bitwie, pułk ułanów nadwiślańskich poszedł do Wrocławia, zgodnie z pierwotnym cesarskim rozkazem. Taki był związek polskich ułanów z bitwą pod Kątami, że w dużym stopniu przyczynili się do późniejszej klęski jej zwycięzców.
Zważywszy na ogrom klęski i upokorzenie, jakiego doznały Prusy w tej wojnie, każda, choćby tak mała wygrana, miała dla nich później symboliczne znaczenie. Zaczęto to szczególnie akcentować, gdy tu na Śląsku w roku 1813 proklamowano tzw. Wojnę Wyzwoleńczą.
W opracowaniach historycznych dotyczących tych dziewięciu miesięcy kampanii francuskiej, jako pruski sukces wspomina się, że do czasu podpisania układu pokojowego w Tylży, obroniło się kilka pruskich twierdz.(między innymi Kołobrzeg, Kożle, Srebrna Góra, Kłodzko) Wymienia się też jedyną bitwę, której Francuzi nie wygrali. Była to bitwa pod Iławą Pruską dnia 08 lutego 1807 r., i choć pod wieloma względami nie można jej porównywać z tą pod Kątami, to właśnie tutaj była druga bitwa, której również nie wygrali. Być może z wojskowego punktu widzenia nie miała ona jakiegoś szczególnego wpływu na wynik tej wojny, było to jednak jedyne w śląskiej kampanii poważniejsze pruskie zwycięstwo. Ta bitwa była świadectwem, że w tym czasie hańby i upokorzenia, państwo pruskie miało, co prawda nielicznych, oficerów i żołnierzy, którzy wiedzieli, co to jest patriotyzm i obowiązek wobec ojczyzny. Takim wręcz symbolicznym żołnierzem tego czasu jest marszałek Gebhard Leberecht von Blücher – też związany z Kątami Wrocławskimi.

Medal wybity przez Francuzów z okazji zawarcia pokoju w Tylży

Na podstawie: W.P.H. nr. 2 z 1958. Jan Minkiewicz -Ułani Nadwiślańscy na Śląsku
Miesięcznik „SUDETY” nr. 5 z 2007 r str. 10-11
” Chronik von Canth” – Gefecht bei Canth 14. Mai 1807 Kronika miasta Kąty z XIX w.
„Dekanat Kąty Wrocławskie” M. Kogut t.3/2004

opracował: Jerzy Grenda

 

 


1 Austria była krajem bardziej postępowym, rządzący (dom Habsburgów) szybko dostrzegli potrzebę wprowadzenia reform, zniesiono m. innymi: poddaństwo chłopów, wprowadzono równouprawnienie wyznaniowe, ograniczono pańszczyznę do dwóch dni w tygodniu. Państwo Pruskie natomiast nie dość, że było najbardziej zmilitaryzowanym krajem w Rzeszy, to panowała w nim wszechwładna biurokracja i centralizm. W armii panowała dyscyplina pałki i ślepego posłuszeństwa, a w państwie nie przeprowadzano żadnych reform. Miało to ścisły związek z dworem panującym w Prusach, rodziną Hohenzollernów. Zarówno Fryderyk Wilhelm II, (siostrzeniec Fryderyka Wielkiego zwanego Starym Frycem, twórcą potęgi Prus) jak i jego syn Fryderyk Wilhelm III do dzisiaj uważani są za władców pozbawionych wybitniejszych zdolności i wyobraźni.
2Bitwa odbyła się 02.12.1805 r. Rok wcześniej, bo 04.12.1804 Bonaparte przyjął koronę cesarską jako Napoleon I
3Stąd udział tych wojsk w bitwie pod Kątami po stronie francuskiej, gdzie praktycznie wszyscy walczący byli niemieckojęzyczni.
4 Król nie zapomniał zostawić wiernopoddańczego listu do Napoleona. Władcę witało też kilku jego ministrów.
5 Tak było chociażby w przypadku słynnej berlińskiej twierdzy Spandau, gdzie Francuzi bez walki przejęli główne magazyny uzbrojenia.
6Układ pokojowy podpisano 09.07.1807 roku w Tylży. Prusy utraciły ponad połowę swojego terytorium z roku 1806. Musiały wypłacić olbrzymią kontrybucję w wysokości 140 mln. talarów, i zredukować armię do 42 tys. ludzi.
7Twierdze w Świdnicy i Świebodzicach były już zajęte przez Francuzów.
8Ruiny dostępne do dzisiaj od strony szosy do Krobielowic-polna droga niedaleko mauzoleum. G.L.v.B.
9Został w tym ataku ciężko ranny, dostał się do niewoli i po kilku dniach zmarł..
10 Dzisiejsze rozległe skrzyżowanie na Wrocław i Gniechowice to dawne pole tej bitwy.
11 Zastał tam 80 rannych żołnierzy, którzy byli zgromadzeni w tzw. „Domu wagi” i 20 ludzi do ich ochrony. W swoim raporcie przechwalał się potem jak to zdobył Kąty „zabijając wielu i biorąc wielką liczbę jeńców”, przy własnych stratach tylko dwóch rannych.